Julka bardzo lubi spacery. Gdy tylko rano pogoda wspaniała zjadamy śniadanko, koniecznie rano inhalacja do zrobienia i szybko ruszamy w trasę , bo nigdy nie wiadomo czy czasem pogoda się nie popsuje. Wykorzystujemy każdą chwilę wolnego czasu na spacer. A trzeba przyznać, że przy napiętym grafiku zajęć Julineczki jest trudno wszystko dobrze zaplanować.
Spacery to to na co czekaliśmy od powrotu Julinki ze szpitala. Wcześniej chodziliśmy też na przechadzki, ale były one krótkie i w dodatku nie codziennie, bo gdy tylko za oknami wiatr my nie idziemy, bo to warunki niewskazane dla naszej Księżniczki.
Cudownie jest móc podziwiać budzącą się wiosnę, pięknie kwiaty, kwitnące drzewa i słuchać śpiewu ptaków. Wtedy zapominamy choć na te krótkie chwile, że Julka jest tak bardzo doświadczona przez los. A Julka zachwycona "opowiada " nam jak bardzo jest zadowolona i dużo się uśmiecha.
Ale wyjście na dwór to wcale nie taka ława sprawa. Musimy zabrać ze sobą respirator i ssak-bez tego ani rusz. Gdy jesteśmy w trójkę (Julka , Marcin i ja) to nie ma problemu znosimy wózek i sprzęt i spacerujemy. A gdy jestem sama z Julką wtedy zaczynają się problemy, bo nie dam rady sama znieść całego majdanu. Na szczęście mieszkają wokół nas dobrzy ludzie, którzy chętnie służą pomocą.
Oby słonecznych dni było jak najwięcej.