Wesoła Julka
Ach jak te dni szybko mijają. Dopiero były Święta, Sylwester a tu nie wiadomo jak mamy już początek marca.
Sama nie wiem kiedy to minęło. To pewnie za sprawa natłoku zajęć i pięknej zimowo-wiosennej pogody która zachęciła do długich spacerów. Taką zimę to my lubimy.
Julka uwielbia spacery. Rozgląda się dookoła, zaczepia dzieci, jest zachwycona. Opowiada....
Tak tak - Julka od początku grudnia zaczęła się odzywać. Zakupiliśmy jej taką specjalną zatyczkę na rurkę tracheostomijną - Orator i dzięki niemu może wreszcie się z nami komunikować. (Ciociu Natalio dziękujemy za podpowiedz :-) ). Orator co prawda czekał od marca , aż Julinka nabierze tyle siły by móc z niego korzystać.
To wspaniałe usłyszeć swoje dziecka. Wreszcie w naszym domku zrobiło się naprawdę wesoło. Dom rozbrzmiewający dziecięcym głosikiem...
Usłyszeć dziecko po dwóch i pół roku jego życia-BEZCENNE.
Radości nie było końca. A pierwszy prawdziwy głośny śmiech naszej Córeczki to już pełnia szczęścia.
Święta Bożego Narodzenia były wspaniałe - najbardziej wesołe, bo Julka odzywała się i śmiała, że aż miło.
Julka jest bardzo towarzyska i chętnie bierze udział w dyskusji. Umie przekrzyczeć wszystkich. Jest naprawdę wesoło.

Gdy tylko pogoda dopisuje spacerujemy, opowiadamy sobie, śmiejemy się. Jest pięknie i oby ten dobry dla nas czas trwał jak najdłużej.
Julka zeszły rok zakończyła naprawdę pięknie. Nie tylko zaczęła się odzywać , ale jeszcze zaczęła jeść. Co prawda nie wygląda to jeszcze za pięknie i nie je zbyt dużo, ale pracujemy nad tym uparcie. Walczymy, by Mała jadła więcej.
Na razie dobre jest to, że już choć coś sama zje. Nadal obiad i wieczorne mleko(wysokokaloryczne) dostaje sondą, ale to że 3-4 razy dzienne je łyżeczką jest już wspaniałą nowiną. Jeszcze dwa miesiące temu nie było mowy o choćby jednym posiłku zjedzonym łyżeczką, a teraz proszę. Dużo samozaparcia, konsekwencji i pomocy Babci Joli i jest-Julka je.
Kiedyś nie myślałam, że taka niby normalna rzecz jak jedzenie może tak wiele zmienić.
Zresztą Julka otworzyła nam oczy na rożne rzeczy o których nie myśleliśmy, że mogą stanowić jakikolwiek problem-oddychanie, jedzenie, mówienie, siedzenie-zwykłe czynności-a proszę dla niektórych to jak zdobycie najwyższego szczytu w górach. To prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :-).
Umieć cieszyć się tym co się ma-to jest najważniejsze.

Niestety jest tylko jeden problem. Czas...doba jest dla nas za krótka, za dożo mamy do zrobienia.
Jedzenie zajmuje nam naprawdę dużo czasu, codzienna gimnastyka, logopeda, zabawy rozwijające, codzienne zabiegi Julki, no i najważniejsze przy pięknej pogodzie spacery....czasem wszystko biegiem, ale czego się nie robi dla dziecka. Gdy Julka jest zadowolona i roześmiana-nic innego się nie liczy.
Dla Julki jesteśmy gotowi góry przenosić.
 
Komentarze (1)
:
 
Święte słowa Ulka ;) Trzymam za Was kciuki :D
Dodane 03.03.2014 o godz. 23:01 przez Ciocia Natalia
Julka Stefaniak
O Julce
16 lipca 2011r. urodziła się nasza długo oczekiwana Córeczka Julka. Niestety los nie był dla niej łaskawy i Julka od urodzenia cierpi na rzadkie schorzenie jakim jest artrogrypoza (sztywność wielostawowa).
 
Created by Bentus